Ostatnio jakoś mam szczęście do wpadania w sam środek kagańcowych shitstormów – albo pod hasłem „coś ty temu biednemu psiurkowi zrobił?!”, albo „taki pies powinien chodzić w kagańcu”. Zawsze, po prostu zawsze takie dyskusje kończą się fochami i podniesionym ciśnieniem…. wiec na fali – o kagańcach u Śledzi 😉
Zacznijmy od kwestii prawnych.
NIE ISTNIEJE w naszym kraju ogólny przepis mówiący o tym, że pies powinien chodzić w kagańcu. Jest mowa o kontroli właściciela, jest mowa o puszczaniu luzem w lesie – nie ma za to odgórnego obowiązku kagańca. Więcej – nie istnieje on również w temacie ras uznanych za agresywne!
Taki obowiązek mogą nakładać na nas uchwały konkretnych gmin czy choćby przedsiębiorstw transportowych (PKP chociażby). Jesli w uchwale Rady Gminy nie ma o kagańcu słowa = nie mamy obowiązku.
Jest jednak jeszcze druga strona medalu – moim osobistym zdaniem każdy, dosłownie każdy pies powinien umieć zachować się w kagańcu i głupotą (oczywiście wg mnie) jest zaniedbanie tej ważnej nauki.
Ale jaki kaganiec wybrać?
1. Halter
To nie do końca kaganiec – raczej opcja dla tych, którzy mają łagodnego psa, a jednak w mieście obowiązek chodzenia w kagańcu. W halterze pies swobodnie otwiera pysk i zieje.
Treningowemu (do nauki chodzenia na smyczy) używaniu haltera Śledzie mówią zdecydowane nie! Choć haltery w domu mamy. Właśnie na wyżej wymienione okazje 😉
2. Kaganiec nylonowy
Ten kaganiec pod żadnym pozorem nie nadaje się na spacery. Pies nie jest w stanie otworzyć pyska, ziać, napić się, oblizać… Raz, że czuje się w tym rękawie bardzo niekomfortowo, dwa – jego komunikacja z innymi psami jest poważnie zaburzona.
Nadaje się wyłącznie do krótkiego zastosowania w gabinetach weterynaryjnych.
3. Kaganiec skórzany
Również jesteśmy na nie. Ani ziać, ani się napić… wewnątrz cyrkulacja powietrza jest zaburzona – oczywiście w różnym stopniu, w zależności od wielkości dziurek/przerw między rzemieniami. Do tego czyszczenie takiego kagańca w środku do przyjemnych nie należy.
Takiego kagańca używa się chyba wyłącznie dla szpanu… w każdym razie ja sensownego zastosowania nie widzę.
4. Kaganiec plastikowy
Znów problemu jak wyżej + wątpliwa wytrzymałość.
Tego typu kagańce występują również w wersji metalowej, jednak mimo wszystko – nas nie przekonują.
5. Kaganiec fizjologiczny
I to jest kaganiec, który każdy właściciel psa powinien mieć. Jest tak skonstruowany i dopasowany, by pies mógł w nim swobodnie otworzyć pysk, ziać, napić się, oblizać, a z drugiej strony – jest faktyczną barierą.
Śledzie jak już wspomniałam – kagańce posiadają, i nie sa to tylko haltery. Mamy również kagańce fizjologiczne.
Po rozmowach z przyjaciółmi (Magda – dzięki za podpowiedź!) zdecydowaliśmy się na kagańce Chopo… i to była dobra decyzja. Dlaczego?
– ogromny wybór rozmiarów – po zmierzeniu psiego pyska nie było problemu z dopasowaniem odpowiedniego kagańca (robiliśmy wszystko przez internet!);
– porządne wykonanie – zdecydowaliśmy się na kagańce pokryte czarnym gumoplastikiem (mimo wątpliwosci TŻta) i nie zawiedliśmy się – nic nie odpryskuje, nic nie zaciąga się czy nie przeciera.;
– odpowiednio dopasowany rozmiarowo i założony kaganiec jest nie do ściągnięcia – testowane na wyjątkowo upartym w tymże temacie Blusiu 😉
– kagańce doskonale spełniają swoje zadanie nie bedąc przy tym uciążliwe dla psów – szczególnie fajnie swoje zadanie spełniają filcowe podkładki na pycholka 🙂
– bardzo, ale to bardzo przystępna cena – zakupiliśmy je za >50zł 🙂
Nasi modele – Blusio i Bohunek 🙂
![]() |
nawet język można wywalić na bok, a co! |
Od nas – wielka 5+!
Kagańce Chopo możecie obejrzeć na stronie producenta www.chopo.pl 🙂
Też polecam kagańce chopo. Choć ja muszę kupić nowe, bo stare okazały się za duże na moje psy. Także przy zakupie trzeba zwracać uwagę przede wszystkim na wymiary, a nie tylko podane rasy. Mój błąd.
Choć skórzane też mamy, które leżą zakurzone.
Pozdrawiamy
My kagańców w domu nie posiadamy. Z prostej przyczyny Terror jest absolutnie nieagresywny do ludzi i zwierząt i nie uważam, żeby był nam do czegokolwiek potrzebny 🙂 Choć gdybym rozważała taki zakup, to też na pewno byłby to kaganiec fizjologiczny.
Mamy co prawda jeden nylonowy, kupiony właśnie na wizyty u weta, ale jak do tej pory nie był ani razu potrzebny. Terror to straszny przytulas, kocha wszystkich, a za kawałek kiełbasy oddałby duszę samemu diabłu 😉
Zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!
Pozdrowienia 🙂
K&T
jackterror.blogspot.com
No i właśnie to jest podejście, którego nie rozumiem. Moje psy też są totalnie nieagresywne… a jednak uważam, że musza umieć chodzić w kagańcu i kaganiec w domu musi być.
Choćby dlatego, że w niektórych miejscach mamy obowiązek założenia psu kagańca, a ja moje jeśli tylko mogę – to zabieram wszędzie.
Uważam, że każdy pies, który żyje w mieście powinien umieć nosić kaganiec – wiadomo, że niby wszędzie da się dojechać samochodem, ale autko może się np. zepsuć i szkoda by było siedzieć w domu tylko dlatego, że piesek nie jest w stanie sprostać wyzwaniom komunikacji miejskiej. 😉
Zgadzam się – kaganiec i to żeby pies umiał go nosić to konieczność. Berek, mimo iż niby łagodny zawsze ale to zawsze, bez wyjątków, ma na pysku kaganiec w komunikacji miejskiej lub PKP. A jesli sie przestraszy lub ktos na niego nadepnie lub kopnie? Nie wiem co zrobi. On sam nie wie. Nie rozumiem argumentu ze moj pies nie potrzebuje kagańca. Za niezakladanie kaganco w srodkach transportu powinny byc kary, lub od razu wypraszanie. Ile to razy moj pies byl w kagancu a obok stal jakis inny bez :/.
No i haltery , ktore ludzie zakladaja zamiast kagańcow, to jakis żart niestety 😉
I fajnie że o tym piszesz bo ja na przykład nie wiedziałam że kaganiec nie jest obowiązkowy 🙂 Mam szczeniaka owczarka niemieckiego i własnie się zastawiałam jaki ten kaganiec miałby być, a teraz już wiem :). Dzięki 🙂
Strasznie mi szkoda takiego psiaka w kagańcu jak widzę że nie może sobie z nim poradzić 🙁 z niektórych psów robi się potwory, a wcale nimi nie są. 🙁
Mój pies nie nosił i nie będzie nosił kagańca 🙂
Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że wszystko zależy od psa. Są takie rasy, że pies cały czas zachowuje się łagodnie, ale jak poczuje "zew wolności" i pobiegnie za sarenką i tyle go było… Sama też byłam świadkiem, jak na co dzień mega spokojny husky, w ciągu kilku sekund prawie zjadł małego yorka.
Ptyś (mój afgan) podróżuje w weterynaryjnym 😛 Tym psioczonym, wyklinanym i o mało nie wyegzorcyzmowanym. Szczególnie w upały.
Dlaczego? Chopo jest duży i niewygodny, kantar nie przechodzi w kolejach typu PKP (na NASZYCH liniach). Afgan jest psem, który lubi spać w transporcie – nie ważne czy 5 minut autobusem czy 3h pociągiem – kładzie się i idzie w kimę, więc każdy inny kaganiec leżący mu na mordzie po prostu uniemożliwia mu wygodne spanie (dla plujących jadem: afgany to jaja, serio, mają wysokie standardy życia i taka pierdoła jak 300g kraty na pysku przez którą nie można położyć głowy sprawia, że podróż jest dla nich uberuciążliwa). Natomiast kaganiec weterynaryjny – rozregulowany i za duży sprawdza się idealnie.
Szkoda, że nie wspomniałaś o baskervillu jako alternatywie dla chopo – mają inny materiał, są lżejsze (dla biegającej przy rowerze w kagańcu Miszy to ułatwienie życia). Do tego za granicą są fajne, szmaciane fizjologi – w sam raz do transportu publicznego – pies może wtym wygodnie spać w jednocześnie kaganiec jest kagańcem – uniemożliwia gryzienie i zjadanie śmieci 🙂
O afganach się nie wypowiadam – jak pisałam u Ciebie, jednego znam i to mi wystarczy, by wiedzieć, że taki pies to zupełnie inna historia 😀 Poza tym – jak jest rozregulowany, to jest tylko dla picu i pies w nim swobodnie oddycha, więc ja problemu nie widzę.
Co do baskervilla – dla mnie właśnie to jest kaganiec, który nie jest kagańcem. Ani zjadania syfu nie uniemożliwi, ani gryzienia jak się pies uprze… i dlatego właśnie o nim nie pisałam. Nie widzę w nim żadnego sensu (chyba, że taki, jak rozregulowany halter/szmaciak 😉 )
Szmacianych fizjologów nie widziałam, chyba jestem za mało światowa 😀 lecę googlować!